Demagogia PO

W jednym z wywiadów telewizyjnych minister Rostowski zarzucił Leszkowi Balcerowiczowi, iż ten uprawia demagogię.

Niby nic w tym nie byłoby dziwnego, ale skupmy się na samej istocie słowa „demagogia”.

Otóż w słowniku termin ten oznacza (gr. demos lud, agogos wiodący, prowadzący) wpływanie na opinię publiczną, oraz działanie obliczone na łatwy efekt, poklask i przychylność ludu. Nierzadko się zdarza, iż w parę z demagogią kroczy również populizm, który podporządkowany jest statystyce badań opinii społecznej, potocznie nazywany „słupkami poparcia”.

Rząd Donaldzia w moim subiektywnym odczuciu w myśl powyższej reguły mogę zatem nazywać demagogicznym. Nie pamiętam już kiedy którykolwiek z premierów tak bardzo dbał o image swój oraz podległych mu ministrów. Image bowiem w PO to rzecz święta i niczym niezastąpiona.

Nie dziwni mnie również spór Balcerowicza z Rostowskim, gdyż ten drugi zabierając OFE składkę, pośrednio bije w Balcerowicza jako osobę odpowiedzialną w 1999 r. za wprowadzenie Otwartych Funduszy Emerytalnych do naszego kraju.

Tak więc problem jest bardziej złożony aniżeli nam się wydaje. Owy spór mogę porównać do starcia tytanów, gdzie z jednej strony mamy uznanego polityka, byłego Prezesa NBP – Pana Leszka Balcerowicza, a z drugiej strony mamy Jacka Rostowskiego, byłego doradcę Balcerowicza w latach 1989–1991 i obecnego Ministra Finansów. Jeden i drugi mają swoją wizję i nie zamierzają z niej rezygnować. W moim subiektywnym mniemaniu Rostowski sterowany jest przez Donaldzia i robi wszystko, by „Prezes był zadowolony” nie bacząc tak naprawdę na dobro obywateli jak i całej gospodarki naszego państwa.

Nie mogę tu nie wspomnieć o naszej Pani Prezydent Warszawy, która idealnie wpisuje się w retorykę demagogii uprawianej przez PO. Otóż jeszcze podczas trwania kampanii prezydenckiej pisałem zarówno do sztabu Pani HGW jaki i do niej samej, czy prawdą jest że (chce lub już to zrobiła) podnieść podatek gruntowy w Warszawie od 1500 do 3000%. Pani HGW nie dopisała mi ani osobiście ani poprzez swój sztab wyborczy. Może po prostu Pani HGW stwierdziła, że H..j Go Wie?

Podatki oczywiście podniosła i zrobiła w bambuko wszystkich tych co chcieli sobie polepszyć i zagłosowali na nią. Niebawem (jeśli już niektórzy Warszawiacy nie dostali) do drzwi naszych zapuka listonosz wręczając nam nowe wartości „czynszu” do zapłaty według nowych „lepszych” stawek.

Wyborcom Pani HGW gratuluję wyboru!

Wracając jeszcze do słów Jacka Rostowskiego w temacie demagogii uprawianej przez Leszka, możemy postarać się zagłębić w bardziej historyczne tłumaczenie tego słowa. Otóż Demagogia rozwinęła się już w starożytnej Grecji, natomiast pierwotnie miała nieco inne niż współcześnie znaczenie. Po grecku słowo to oznacza: „prowadzący lud”. Otóż „Demagodzy” byli doskonałymi mówcami potrafiącymi wpływać na decyzję zgromadzenia ludowego. Aż dziw bierze jak idealnie wpisuje się tu Donaldzio!

Zostając jeszcze przy zapomnianych i nie często nieużywanych dawnych tłumaczeniach chciałbym przytoczyć i rozwinąć wyraz „kutas”. Otóż w jednej z lektur szkolnych możemy przeczytać:

„Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity,

Przy którym świecą gęste kutasy jak kity”.

Źródło: Księga I, w.850–851

Słowo Kutas — w XVII–XVIII-wiecznej Polsce oznaczał chwost na końcu sznura, przypinanego do pasa jako element dekoracyjny. Jest to również określenie odnoszące się do współczesnych pomponów.

Tak więc nic chyba złego na napiszę w kwestii demagogii porównując Donaldzia do Kutasa co jak inne pompony stara się błyszczeć za wszelką cenę na tym wąskim, polskim i prawicowym pasie !

Religia w szkole – dawniej i dziś….

W okresie międzywojennym.

W Polsce, w okresie międzywojennym nauczanie religii odbywało się w wymiarze 2 godzin tygodniowo. Treści programowe obejmowały do­gmatykę, teologię moralną i historię Kościoła. Konstytucja Marcowa z 17.03.1921 r.w art. 120, zapewniała w szkołach państwowych obowiązkową naukę religii dla wszystkich uczniów do 18 roku życia. W Konkordacie z 1925 r. artykuł XIII potwierdzał obowiązkowość nauki religii w wymiarze 2 godziny tygodniowo. Katechetów obsadzał Kościół za aprobatą władz świeckich w ramach tzw. misji kanonicznej. Istniała możliwość prowadzenia przez Kościół szkół prywatnych. Sprawą Kościoła było ujednolicenie planów i programów nauczania oraz podręczników do nauki religii. Za nauczanie religii w szkołach odpowiedzialna była Komisja Szkolna Episkopatu Polski.

W okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Po zakończeniu II Wojny Światowej w 1945 r. pomimo zerwania przez władze PRL konkordatu zawartego pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, nauczanie religii odbywało się nadal w szkole publicznej. Podstawę prawną stanowił art. 120 Konstytucji Marcowej, który został utrzymany w mocy okólnikiem nr 50 ministra oświaty z 13 września 1945 roku. W dokumencie tym zmieniono status nauczania religii, która przestała być przedmiotem obowiązkowym ograniczono nauczanie religii do 1 godziny tygodniowo. Znalazły się tam również dyrektywy odnośnie tworzenia szkół bez nauczania religii, które oddawano pod zarząd powstałego w roku 1949 „Towarzystwa Przyjaciół Dzieci”. Coraz częściej, wbrew woli rodziców, w myśl instrukcji programowej z 12 czerwca 1950 roku, dokonywano rekrutacji do szkół TPD i naukę religii usuwano.
Rozpoczęta w 1945 roku programowa laicyzacja wychowania i nauczania w szkołach polskich, spowodowała, że 8 grudnia 1956 roku ówczesny minister oświaty Władysław Bieńkowski wydał zarządzenie w sprawie nauczania religii w szkołach jako przedmiotu nadobowiązkowego. Natomiast 11 grudnia 1956 roku ukazał się okólnik, który zezwalał na tworzenie szkół bez nauki religii. Ostatecznie nauczanie religii zostało usunięte ze szkół w roku 1961. Sejm PRL 15 lipca tegoż roku uchwalił ustawę o rozwoju systemu oświaty i wychowania, w której w art. 2 zadekretowano, że szkoły i inne placówki oświatowo-wychowawcze są instytucjami świeckimi.
Monopol oświatowy państwa wynikał z głównego celu, jaki pragnęło ono realizować, a było nim zbudowanie socjalistycznego państwa w oparciu o materializm marksistowski. Z chwilą całkowitego usunięcia nauki religii ze szkoły, władze polityczne PRL skoncentrowały się na drugim nurcie batalii zmierzającej do ateizacji społeczeństwa, który polegał między innymi na ograniczeniu katechizacji prowadzonej przy parafiach i dążeniu do podporządkowania jej władzom oświatowym. Instrukcja Ministra Oświaty z 21 listopada 1961 roku przewidywała tryb postępowania represyjnego w stosunku do księży proboszczów odmawiających rejestrowania terenowych punktów katechetycznych i składania sprawozdań z prowadzonej katechizacji. Dopiero zarządzenie Ministra Oświaty i Wychowania z dnia 23 października 1981 roku o katechezie parafialnej, wyjęło religię spod kontroli i nadzoru władz państwowych. W okresie zmian politycznych po Październiku 1956 r. na mocy nowego porozumienia z dnia 4.12.1956 r. – punkt 2, lekcja religii stała się przedmiotem nadobowiązkowym na pisemne życzenie rodziców, po obowiązkowych godzinach lekcyjnych. Katecheci nie mogli być nauczycielami przedmiotów świeckich, nie należeli do Rady Pedagogicznej, a ich etat wynosił 30 godzin.

Po zawarciu konkordatu w 1989 r.

Dokonane zmiany w życiu społeczno-politycznym Polski oraz dojście do władzy osób ze środowiska solidarnościowego i Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a także zawarty w 1998 r. konkordat miedzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polski, umożliwiły katechezie powrót do szkół publicznych i do przedszkoli. 17 maja 1989 r. na mocy Ustawy o stosunku państwo – Kościół w art. 18 zagwarantowano swobodę katechizacji. 2 maja 1990 r. na 240 Konferencji Episkopatu (punkt 6 Komunikatu) biskupi jednomyślnie opowiedzieli się za powrotem nauki religii do szkół oraz za potrzebą zagwarantowania tego w Konstytucji i w Ustawie o edukacji narodowej. Wydano osobny List pasterski. Formalne wprowadzenie lekcji religii do przedszkoli i szkół dokonało się na mocy instrukcji Ministra Edukacji Narodowej z 3 sierpnia 1990 r. na rok szkolny 1990/1991. Instrukcją powyższą wprowadzono nauczanie religii jako przedmiotu szkolnego na wszystkich etapach edukacyjnych dzieci i młodzieży po 2 godz. tygodniowo w każdej klasie w przedszkolu, szkole podstawowej, gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej, na podstawie oświadczenia rodziców lub samej młodzieży. Nie jest ona obowiązkowa. Katecheci uczą na podstawie misji kanonicznej (misio canonica), wchodzą w skład Rady Pedagogicznej i są opłacani z budżetu państwa tak jak pozostali nauczyciele. Programy religii są opracowywane przez stronę kościelną i zaprezentowane władzom państwowym. Przewidziano dodatkowo 3 dni wolne od zajęć szkolnych na wielkopostne rekolekcje. Prawo wizytacji prowadzonych lekcji religii przysługuje wizytatorom kościelnym, proboszczom i dyrektorom szkół.

Religia ważniejsza niż język polski.

Wprowadzenie od roku szkolnego 1990/1991 nauczania religii do przedszkoli i szkół publicznych spowodowało, że przedmiot ten w edukacji szkolnej dzieci i młodzieży na poszczególnych etapach nauczania, stał się przedmiotem profilującym i dominującym.
Przeznaczona i zatwierdzona przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w programach nauczania dla poszczególnych rodzajów szkół liczba 2 godzin tygodniowo na nauczanie religii w każdej klasie wielokrotnie przewyższa tygodniowa liczbę godzin przeznaczoną na nauczanie bardzo wielu przedmiotów ogólnokształcących takich jak fizyka i astronomia, chemia, historia, wiedza o społeczeństwie, biologia, geografia, podstawy przedsiębiorczości, informatyka, przysposobienie obronne, ochrona środowiska oraz przedmiotów zawodowych.

W okresie pełnej edukacji szkolnej dzieci i młodzieży od przedszkola poprzez szkołę podstawową, gimnazjum do ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej, przeznaczona i zatwierdzona przez Ministerstwo Edukacji Narodowej liczba godzin na nauczanie religii wynosi w sumie 30 godzin tygodniowo dla uczniów kończących edukacje szkolną w liceum i zasadniczej szkole zawodowej i 32 godziny tygodniowo dla uczniów kończących edukację szkolną w technikum.
Na poszczególnych etapach edukacji szkolnej przeznaczono i zatwierdzono na nauczanie religii:
– w przedszkolu – 4 – 6 godz. po 2 godz. religii tygodniowo w każdej grupie 3, 4 i 5-ciolatków;
– w szkole podstawowej – 12 godz. po 2 godz. religii tygodniowo w każdej klasie od I do VI;
– w gimnazjum – 6 godz. po 2 godz. tygodniowo w każdej klasie od I do III;
– w liceum i zasadniczej szkole zawodowej – 6 godz. po 2 godz. tygodniowo w każdej klasie od I do III;
– w technikum 8 godz. po 2 godz. tygodniowo w każdej klasie od I do III;

Z analizy dotychczasowych szkolnych planów nauczania w niektórych warszawskich szkołach ponadgimnazjalnych wynika, że liczba programowych godzin przeznaczonych tygodniowo na nauczanie religii w stosunku do innych przedmiotów nauczanych w tych szkołach przedstawia się następująco: /Wybrana jedna z wielu szkół w Warszawie/

w zasadniczej szkole zawodowej nr 7 przy ul. Targowej 86 o kierunku mechanik pojazdów samochodowych zgodnie z zatwierdzonym przez MEN do realizacji programem nauczania nr 723/04/ZSZ/SP/MEN/2007.05.14 w trzyletnim cyklu nauczania przeznaczono tygodniowe na nauczanie religii i przedmiotów ogólnokształcących przeznaczono następującą liczbę godzin:

– religii – 6 godz.
– języka polskiego – 5 godz.
– języka angielskiego – 3 godz.
– języka rosyjskiego – 3 godz.
– historii i wiedzy o społeczeństwie /razem/ – 2 godz.
– matematyki – 4 godz.
– fizyki i astronomii – 2 godz.
– geografii z ochroną środowiska – 2 godz.
– podstaw przedsiębiorczości – 1 godz. !
– technologii informacyjnej/informatyki/ – 1 godz. !
– wychowania fizycznego – 9 godz.
– przysposobienie obronne – 2 godz.
– wychowanie do życia w rodzinie – 1,5 godz.
– godzina z wychowawcą – 2 godz.

w zasadniczej szkole zawodowej nr 7 przy ul. Targowej 86 o kierunku mechanik pojazdów samochodowych, zgodnie z zatwierdzonym przez MEN do realizacji programem nauczania nr 723/04/ZSZ/SP/MEN/2007.05.14 w trzyletnim cyklu nauczania przeznaczono tygodniowo na nauczanie religii i przedmiotów zawodowych następującą liczbę godzin:

– religii – 6 godz.
– podstaw konstrukcji maszyn – 3 godz.
– technologii mechanicznej – 3 godz.
– pracowni elektrotechniki i elektroniki samochodowej – 4 godz.
– konstrukcji pojazdów samochodowych – 3 godz.
– eksploatacji pojazdów samochodowych – 4 godz.
– przygotowanie do prowadzenia pojazdów samochodowych – 2 godz.

Tygodniowa liczba godzin przeznaczona na nauczanie religii w trzyletniej w zasadniczej szkole zawodowej i w technikum w czteroletnim cyklu nauczania jest większa od liczby godzin przeznaczonych na tygodniowe nauczanie wszystkich pozostałych przedmiotów zawodowych.

Powyższy prawny stan rzeczy jest błędny i niezrozumiały. W publicznej zasadniczej szkole zawodowej nie powinno być takich „anomalii”, że na nauczanie religii w trzyletnim cyklu nauczania przeznacza się i akceptuje 6 godzin religii tygodniowo, tj. o 1 godzinę więcej niż na naukę języka ojczystego, o 2 godziny więcej niż na nauczanie matematyki i 2 – 3 krotnie więcej godzin niż na nauczanie pozostałych przedmiotów ogólnokształcących i zawodowych.

Nazwa „zasadnicza szkoła zawodowa” czy „technikum” jednoznacznie wyjaśnia, że uczniowie takich szkół powinni uczyć się uzyskania konkretnego zawodu w danej specjalności, a nie uczyć się na „ministrantów” czy też „zakonników”. Obecnie polskie zasadnicze szkoły zawodowe i technika spełniają rolę świeckiego państwowego seminarium duchownego i tylko w zakresie jednej religii.

PO-paprani i PIS-dnięci…

Konserwatyzm jest dobry, ale tylko w kuchni.

Uwielbiam pieczoną golonkę po staropolsku wedle starej konserwatywnej receptury przyrządzenia, ówcześnie dobrze zamarynowaną, obłożoną cebulką i drobno posiekanym czosnkiem, podaną w lekko zasmażaną kapustką i pięćdziesiątką dobrej wódeczki.

Na tym moja wiara w konserwatyzm się kończy a zaczyna postrzeganie futuryzmu jako wiatru niosącego polityczne zmiany i nadzieje.

Wybory za nami. Zastanówmy się komu zrobiliśmy dobrze wybierając go na Posła. W moim subiektywnym mniemaniu tylko nierozgarnięty idiota w tych wyborach zagłosował na prawicę.

Obecnie mamy dwie zwalczające się prawicowe partie, które jak wiemy swój korzeń mają w AWS i UW. Część bardziej KATO-posłów kochających się w Ojcu Tadeuszu poszła do PIS, a ta druga część, której Ojciec Tadeusz nie lubi pozostała w PO.

I tak mamy wieloletnią batalię Kaczyńskiego i Tuska, która nie przynosi nam obywatelom nic innego jak tylko stałe podwyżki, wzajemne krytykowanie wszystkiego oraz pogorszenie warunków bytu przeciętnego Polaka.

Aby dobrze wybrać w kolejnych wyborach należałoby rozliczyć obecnych rządzących i zobaczyć co takiego udało im się zrobić aby nam zwykłym obywatelom dopierdolić.

Zacznijmy od PO.

Wszyscy pamiętamy aferę, która była i zarazem jej nie było. Mowa tu o spoconym jak świnia w rzeźni Chlebowskim nerwowo wycierającym pot z twarzy. Nie można też nie wspomnieć o drugim świetnym działaczu PO – Ministrze Drzewieckim, który wszystkich swoich wyborców zmieszał z gównem mówiąc, iż „Polska to dziki kraj”. Z pewnością wyborcy PO zachowają się jak wspomniana świnia, plujesz jej w twarz a ona mówi, że deszcz pada.

Nie można również nie wspomnieć o autostradzie, za którą wzięli się Chińczycy, ale niestety za nisko wylicytowali.

Nasi południowi sąsiedzi powinni Tuskowi być wdzięczni jak mało kto, gdyż to on niemal z dnia na dzień pozamykał wszystkie sklepy z dopalaczami tym samym podnosząc diametralnie sprzedaż tego towaru w Czechach.

Wszyscy poza wyborcami PO pamiętamy obiecanki Tuska o wejściu EURO w roku 2011 do naszych polskich domów. No i jeszcze ten kosmiczny Frank.

Kolejna niby afera ale kto by pamiętał, iż Stocznie mieli kupić nieistniejący inwestorzy z Kataru. Wszędzie indziej minister sam podałby się do dymisji, ale wspomniana świnia, której pluje się w twarz to chyba również twarz Platformy.

PO dokonało zajebistej transakcji. Wzięło w leasing samoloty dla VIPów, które sumarycznie kosztują więcej niż zakup nowych maszyn.

Nasza kochana Bufetowa by żyło się lepiej dopierdoliła warszawiakom (i okolicom) najpierw podnosząc podatek gruntowy o ponad 3000 % (!!!) a później podniosła ceny za bilety komunikacji miejskiej. Wyborcy PO powinni być zadowoleni z wyboru jaki dokonali obsadzając Bufetową w Ratuszu.

W podwarszawskich Ząbkach cena wody z dnia na dzień skoczyła o 50%. Rozumiem podwyżkę kilku procentową, ale żeby dopieprzyć 50%? Burmistrz Ząbek co prawda autoryzowany przez PIS musi być z siebie zadowolony i w podzięce za reelekcję dopierdolił swoim wyborcom.

Kolejna wspaniała podwyżka za rządów PO to podwyżka cen paliw. Przecież posłowie i senatorowie zarabiają tyle, że rozbijanie się o drobne nie leży w ich naturze.

Bardzo sprytnie PO przymierza się do dalszego ograbiania kierowców, a mianowicie planują podwyższyć liczbę punktów karnych za dotychczasowe wykroczenia, nie zwiększając cen mandatów. Tym samym przeciętny, szary obywatel szybciej straci prawko, za które będzie musiał ponownie zapłacić. Im więcej razy je straci to tym więcej razy zapłaci. Zajebisty pomysł, zważywszy na to, iż posłowie i senatorowie mandatów nie płacą, więc w dupie mają nas obywateli.

Można by wymieniać kolejne wspaniałe osiągnięcia PO, ale wiem że wyborcy tej partii oporni są na merytoryczną argumentację.

Wcale nie lepiej wygląda przegląd PIS. Dla mnie w moim subiektywnym mniemaniu jest to partia desperatów chorych na różnego rodzaju urojenia i schizy.

Wystarczy popatrzeć na lidera – Kaczyńskiego, którego nadal nie może wyzwolić prawda, o którą tak walczy. Może ta prawda jest tak brutalna i bezwstydna, iż pozostaje tylko w świadomości Pana Prezesa?

Kolejna perełka manii urojeniowej to Macierewicz. Facet znajdzie wszędzie szpiega, nawet w partii w której jest jej jedynym członkiem.

Neilly Rokita, wspaniała znawczyni biologii kobiet, uważająca iż bezpłodność to kwestia umysłu.

Zbigniew Ziobro – wspaniały prawnik, który pogrzebał polska transplantologię i wprowadził istną psychozę wśród lekarzy.

Wspaniały zabieg wyborczy mający na celu wkurwienie Platformy. Tuż przed wyborami wypuszcza się film o wielkim wodzu narodu, jedynym słusznym Wolaku – Jarosławie Kaczyńskim. Żeby tego było mało, równolegle pojawia się również książka w księgarni ukazująca życie jedynego słusznego Wolaka, chcącego ukazać jedyna słuszną prawdę. Bezwstydność i obłuda PIS w tym wypadku pobiły nawet Platformę.

Nie można wspomnieć przy okazji obłudy o Ojcu Tadeuszu, pierwszym KATO-Polityku mającym wizję KATO-Polski z Wolakiem Jarkiem jako Prezydentem i Premierem w jednej osobie.

Czy na pewno chcemy prawicy u władzy?

W czym tkwi siła Paliokta?

Możemy zastanowić się, dlaczego KATOLOM tak bardzo zależy na tym aby pozostawić symbol oręża swojej walki – czyli krzyż w Sejmie?

Odpowiedź wydaje się dość prosta i może kuriozalna.

Robią to po to by wkurwić pozostałą część społeczeństwa, która ma w dupie jakikolwiek symbol wiary.

Zresztą nie dziwi mnie to aż tak bardzo, bo gdy zagłębimy się w przeszłość kościoła to znajdziemy tam sporo dosłownie „z dupy wyjętych” głodnych kawałków.

Jakoś trudno mi uwierzyć w cudowne bzyknięcie przez Ducha Świętego dziewicy w wyniku którego urodził się samozwańczy wybawca ludzkości. Na dodatek zbawca ten zginął za grzech, na który początkowo skazał ludzkość jego ojciec, by w końcu jako zombie odrodzić się i żądać od swych wiernych opłat za chrzty, komunię, śluby, pogrzeby, odpuszczenia i wiele innych czynności…

Tak naprawdę na kanwie tych świętych bredni, które piętrzyły się od lat powstał pewien twór, który niczym kleszcz przyssał się do ciała i dopóki się nie napasie, to nie odpuści.

Mowa tu o Ruchu Palikota, który dzięki temu, że głosił ultra lewicowe hasła dostał się do sejmu.

Kim w takim razie jest elektorat Palikota?

Są to osoby mające w głębokim poważaniu wszystko to co jest święte dla KATOLI. Żądają Państwa świeckiego i przede wszystkim rozdziału Państwa od kościoła, wyprowadzeniu religii ze szkół, równouprawnienia oraz sprawiedliwości w traktowaniu osób wierzących i ateistów.

Tak długo jak w kościele będą pedofile, zboczeńcy i obłudnicy tak długo Palikot będzie świecił triumfy!

Wystarczy, że jakiś ksiądz krzywo piergnie a Posłowie Palikota od razu zrobią z tego powodu raban.

Siłą napędową dla Palikota jest całe to gówno jakie znajduje się w kościele.

Tak więc kościele KATO-licki miej się na baczności, bo od dziś dając dupy, wzmacniasz elektorat Paikota…

Zachęcam do podpisania petycji o zdjęcie krzyża:

http://www.petycjeonline.com/nie_dla_krzya_w_sejmie

Polityczni Sprzedawczyki i sejmowe pijaczki…

To, że władza uzależnia wiedzą wszyscy.

Dobrze być Posłem lub Senatorem, gdyż dzięki temu bez względu na płeć przedłużamy własne ego. Stajemy się bardziej atrakcyjni dla siebie samych, ale przede wszystkim dla społeczeństwa.

W pewnym sensie można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż władza to narkotyk, który uzależnia bardziej niż cokolwiek innego.

Nie ma co się dziwić, że jeśli ktoś dotknie tego narkotyku, będzie robił wszystko aby zażywać go bezgranicznie. W przypadku Posła, czy Senatora mówimy o sposobie na życie i dożycie czasów w których będą nam płacić za samo pokazanie własnej mordy publicznie.

Posłowi przysługują najróżniejsze prawa. Począwszy od immunitetu materialnego, poprzez immunitet formalny, diety parlamentarne oraz uposażenie.

Wśród całego tego stada nadludzi są prawdziwi politycy, znający się że na rzeczy, którzy mają merytoryczne i praktyczne przygotowanie do pełnienia tak ważnej funkcji. Osoby te ukończyły przede wszystkim studia w kierunku politologii co daje im większe przygotowanie do pełnienia służby na rzecz obywateli.

Są również ci pozostali, wataha pseudo-inteligentów niejednokrotnie z wykształceniem zawodowym lub średnim pchająca się do polityki by dowartościować się i pokazać innym jakim jestem Panem.

Zarówno w jednej jak i w drugiej grupie znajdują się śmieci, które pozbawione są wszelkiej zadumy nad własnym postępowaniem i życiem. Jest to wina owego narkotyku władzy, który już tak owładną Posłem, że zaczął on postrzegać świat według własnych wyimaginowanych standardów. To co dla nas – normalnych ludzi jest czymś na porządku dziennym, dla niektórych Posłów wręcz przeciwnie.

Czy ktoś kiedyś zadawał sobie pytanie, co by się z nim stało gdyby do pracy przyszedł nawalony? Z pewnością od razu zostałby wywalony z pracy z odpowiednią adnotacją w papierach. Tym czasem w Polskim Sejmie będąc w pracy – bo przecież miejscem pracy Posła jest m. in. Sejm, można chodzić nie tylko narąbanym, ale na dodatek nie grążą nam żadne sankcje.

Wystarczy przytoczyć tu takie znane osobistości jak Elżbieta Kruk /PIS/, która umie coś tam coś tam, albo Karol Karski /PIS/ z Łukaszem Zbonikowskim /PIS/, rozsławiający na Cyprze Rzecząpospolitą. Nie można również nie wspomnieć o Andrzeju Pałysie /PSL/, który wpieprzył się pod sejmem do czyjegoś auta i nie chciał z niego wysiąść. Kolejny pijaczek to Marek Łatas /PIS/, który po zjedzeniu paru jabłek /jak twierdzi/ wykazał 0,7 promila. Następny to Krzysztof Grzegorek /?/, który w wyniku alkoholowego upojenia padł na podłogę sejmową. Kolejny to Ryszard Kaczyński /PIS/, który rozwalił swoje nowe auto wracając ze spotkania z wyborcami. Kolejną polityczną perełką również z PIS chodzącą nawaloną po sejmie jest nikt inny jak Ludwig Dorn, który obłudnie twierdzi iż nie ma sobie nic do zarzucenia.

Powyższe przykłady pijanych nadludzi, których sami wybraliśmy powinny dać nam do myślenia przy tegorocznych wyborach. Subiektywnie uważam , iż Poseł przyłapany pod wpływem alkoholu w pracy, czyli w Sejmie lub spotkania z wyborcami powinien mieć choć trochę godności i samokrytyki i powinien złożyć mandat. Niestety narkotyk władzy zmienił tok myślenia tych obłudnych pijaków i postrzegają oni rzeczywistość troszeczkę inaczej. Wystarczy tu przytoczyć też postać Jacka Kurskiego (PIS), który przyłapany na oszukiwaniu w sprawie diet poselskich, tylko wzruszył ramionami i nie widział w swoim czynie nic nagannego. Zresztą nie dziwi mnie to, Pan Kurski jest z PIS, a tam wszyscy Prawo i Sprawiedliwość mają głęboko w dupie.

Zupełnie podobne postrzeganie rzeczywistości mają w moim rozumieniu Polityczni Sprzedawczyki, tacy jak Dariusz Rosati, Kluzik Rostkowska, czy Arłukowicz.

Bycie Posłem oznacza wybór pewnej opcji politycznej, z którą każdy Poseł musi w większym lub mniejszym stopniu się utożsamić. Nie ma bowiem Posła obojętnego politycznie, który nie sympatyzowałby z którąś ze stron. Największe zaskoczenia dla mnie miały transfery lewicowo-prawicowe, gdzie Rosati i Arłukowicz z dnia nadzień z Socjaldemokratów stali się Konserwatystami. Prawie mógłbym w to uwierzyć, ale po pierwsze jestem ateistą a po drugie widać tu ewidentnie działanie narkotyku władzy i chęci utrzymania się przy niej nawet kosztem robienia z mordy cholewy.

Mniej zaskakujący, ale jakże obłudny był transfer Kluzik Rostkowskiej, najpierw zaprzeczającej o jakimkolwiek przejściu do PO z PJN. Do ostatnich chwil łgała i mamiła swój elektorat, aż wreszcie kopnęła w dupe swoich współtowarzyszy i postawiła jak szczur uciec z tonącego statku PJN.

Cenię polityków za ich poglądy i sposób racjonalnego ich bronienia. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to prawica, czy lewica. Ważne by w Sejmie zasiadali i ci z lewej i ci z prawej strony. Wtedy nastąpi równowaga, która dobrze zrobi dla Polski. Obecny stan polityczny w Sejmie jest nie do przyjęcia. Mamy dwie zwalczające się prawicowe partie, które poza chaosem w kraju i pogorszeniem warunków bytu przeciętnego Polaka nic innego nie zrobiły.

Zastanówmy się, czy aby na pewno chcemy głosować na Politycznych Sprzedawczyków i ich partie?

Krzyż w sejmie – może go odwrócić?

Zastanawiającym jest jak KATO-politycy mogą omamić, zniewolić i obłudnie wykorzystywać symbole religijne na swój własny, polityczny użytek.

Chrześcijaństwo ma wiele symboli, lecz chyba jeden wydaje się pierwowzorem, jedynym oryginalnym symbolem wiary.

Mam na myśli rybę.

Dlaczego więc katolicy czczą symbol kaźni Jezusa? Istną szubienicę, na której zginął ich ukochany populista – męczennik.

Skoro symbol śmierci jest motywem uwielbienia, to może powinniśmy również czcić gilotynę, szubienicę, koło do tortur lub krzesło elektryczne?

Obserwując to co działo się przez ostatnie lata rządzenia prawicy (PIS a później PO) doszedłem do bardzo ciekawego wniosku. Otóż jak kościół krytykował polityków za niektóre pomysły (IN-VITRO, ABORCJA, Małżeństwa Homo, itp..) to wszystko było w porządku i na miejscu. Ale jak polityk podniósł temat uderzający w kościół to zaraz KATO-politycy wraz z upasionym obłudnie klerem grzmiało rzucając się ja gówno w przeręblu!

Jakaż to obłuda i zakłamanie jest w naszym kościele, która niczym jad toczy zdrowy organizm wiary.

Nie mam nic do katolików i jakiejkolwiek wiary, dla mnie Jezus, Czerwony Kapturek, Mahomet, Szrek, Papa Smerf to takie same możliwe autorytety wiary, ale ważne by nikogo nie obrażać i szanować poglądy zarówno wierzących jak i tych małej wiary.

Wracając do tematu krzyża możemy zadać sobie pytanie, czy AWS wieszając krzyż w sejmie nie złamało prawa mając w dupie pozostałych, niewierzących posłów? Odpowiedź jest oczywista.

KATO-posłowie zrobili sobie dobrze wieszając szubienicę Jezusa nie pytając i nie licząc się z nikim, czyli w pełni oddali obraz KATO-kościoła.

Naszym KATO-politykom życzę dalszego omamiania KATO-elektoratu i wykorzystywania Jezusa do swoich politycznych KATO-celów!

Zachęcam do podpisania petycji:

http://www.petycjeonline.com/nie_dla_krzya_w_sejmie

Księże mój – Boże mój!

Foto: Justyna Zakrocka

Ludzie drepczą co niedziela do Domu Bożego by dać upust swoim grzechom i poczuć się lepiej wyznając swoje przewinienia słudze bożemu. Potem rzucą coś na tacę i są szczęśliwi, że przez tydzień mogą znowu grzeszyć. I tak wkoło.

Religia jest chyba tym nielicznym tworem wymyślonym przez człowieka , który służy do zagospodarowania ludzi słabych, podatnych na wiarę w cokolwiek byleby wierzyć. Osoby racjonalne, silne i rozumne nie potrzebują wiary w Jezusa, Budde, Mahometa, Krisznę, Jahwe, Światowida, Peruna, Papę Smerfa, czy Szreka.

Ale każda, nawet ta najbardziej bezsensowna religia musi mieć na ziemi swoich łączników, czyli osoby łączące się metafizycznie z istotą Pana.

Na nasze nieszczęście na świecie największy odsetek osób wierzących stanowi sekta nr 1 nazywająca się katolikami.

Katolicy Ci mają swoich łączników z Bogiem co nazywają się Księża. Oczywiście zaraz podniesie się raban, iż katolicy nie są sektą, ale proszę mi pokazać religię, która akceptuje inne religie a konkurencje nie nazywa sektą. Świadkowie Jehowy dla katolików to sekta, dla Jehowych Katolicy to sekta i tak wkoło.

Ksiądz to nie człowiek, to istota Boża pełna laski, miłosierdzia anielskiego oraz bezinteresowności.

Tak przynajmniej powinniśmy postrzegać księży na całym świecie.
A tymczasem mamy obraz pedofilów, gwałcicieli, pijaków, biznesmenów, obłudników i lubieżników, dewiantów i autokratów.
Oczywiście nie każdy ksiądz wplata się w powyższe stwierdzenie, ale udowodnić tu możemy jedno.

Ksiądz podatny jest tak samo na słabości jak zwykły człowiek z tym że wszystko co zrobi osnute jest KATO-moralnością, z którą nikt nie chciałby zadzierać…

Jak nazwać księdza, który wpieprza się w politykę? Kato-Politykiem? Czy inaczej?

Uważam, że księża powinny zając się wiarą i bezinteresownością swoich działań, a nie ustalać cenniki sakramentów oraz paść się na łasce społeczeństwa.
Gdyby zmusić tych nierobów (łączników z Panem) do pracy jak kiedyś, z całą pewnością nie powstałyby z dupy wyjęte teorie ojców kościoła:

„Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub tez w następstwie wilgotnych wiatrów” – Św. Tomasz z Akwinu.
Biorąc powyższe za prawdę proponuję jutro w sejmie złożyć wniosek o możliwość dokonywania aborcji na żądanie do 39 dnia od chwili poczęcia. Przecież człowiekiem stajemy się dopiero w dniu czterdziestym.

„Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie” – Św. Augustyn

„Kobiety są błędem natury, z tym ich nadmiarem wilgoci, temperaturą świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu. Są rodzajem kalekiego, chybionego mężczyzny.” – Św. Tomasz z Akwinu.

Można by tu przytaczać wiele pierdół wymyślonych przez oszołomów, ale cokolwiek by tu nie napisać i tak dla KATOli będą to słowa święte.

Jeszcze 150 lat temu sekcja zwłok, szczepionki, operacje na narządach rodnych, przetaczanie krwi oraz piorunochrony były surowo potępiane przez kościół tak jak dziś potępia się aborcje, czy IN-VITRO.

Musimy zatem odczekać ze 100 lat by żadnego KATOla nie bulwersowało to co teraz kościół zakazuje.

Religia w moim subiektywnym mniemaniu jest największą skazą ludzkości jaką ludzkość mogła sobie wyrządzić.

Zachęcam do podpisania petycji:
http://www.petycjeonline.com/nie_dla_krzya_w_sejmie

KATOLE do boju!

Szubienica Jezusa – symbol męczeństwa i oddania po raz kolejny zamiast łączyć – dzieli.

I w sumie nie dziwi to aż tak bardzo, ale dla prawdziwych katolików kochających swoją wiarę i Polskę miejsce krzyża jest jedno. W domu, w kościele, w samochodzie, czyli wszędzie tam gdzie nasze intymne obcowanie z Bogiem nie zmąci żadna agresja osób niewierzących.

Dla prawdziwego katolika symbol krzyża jest świątynią a nie gadżetem i orężem walki. Prawdziwy katolik szanuje symbol śmierci swojego zbawcy i stara się w sposób przyjazny podchodzić do innych ludzi.

Niestety obok katolików synergicznie istnieje inna grupa – tak zwanych Katoli. Najprościej można by ich porównać do kiboli, psujących dobre imię kibiców kochających sport.

Tak jak Kibol nie ma nic wspólnego ze sportem, gdyż dla niego liczą się tylko burdy, tak KATOL nie ma nic wspólnego z religią i wiarą. Dla KATOLA krzyż jest orężem walki i nienawiści.

KATOLE zamiast nauk Jezusa zapatrzeni są w słowa Ojca Natanka, Ojca Tadeusza i innych podobnych im antychrystów. Bowiem jak nazwać księdza, który odziany w sutannę namawia do nienawiści? Stara się dzielić ludzi i z pogardą wypowiada się o żydach, tym samym negując boskość Jezusa?

Jezus był żydem i zginął z polecenia żydów. Nic tego faktu nie zmieni. Dyskryminując Naród Wybrany dyskryminujemy jestestwo wiary.

Ale nie dla KATOLI.

KATOL ślepo wierzy antychrystom w sutannach, którzy zamiast zająć się swoją wiarą podjudzają naród do walki angażując się chociażby w politykę, czy moralność postępowania osób świeckich.

KATOL jest przekleństwem chrześcijaństwa uzurpującym sobie prawo do prawdy, wiary i monopolu na wiedzę.

Najgorsze w tym wszystkim chyba jest to, iż są na świecie osoby, które perfekcyjnie potrafią wykorzystać potencjał KATOLI, wiedząc że odpowiednie nimi pokierowanie przyniesie wymierne efekty polityczne. Mowa tu o politykach.

Znam wielu katolików i KATOLI. Wystarczy poczytać komentarze do moich artykułów a od razu można się przekonać, czy mamy doczynienia z jednym, czy drugim.

Uważam, że KATOLSTWO prowadzi jedynie do samozagłady kościoła, ale w sumie powinienem się z tego cieszyć, gdyż jestem ateistą i uważam że świat bez religii byłby piękniejszy ponieważ ludzie skupiliby się na wierze w ludzi a nie sztuczne, wymyślone przez siebie bóstwa.

Tak jak dziś uczymy się na lekcjach historii o starożytnych religiach, tak za parę tysięcy lat ludzkość będzie się uczyć o jakimś tam Jezusie poczętym przez Ducha Świętego, który umarł a później stał się zombie.

Zapewne ludzie do tego czasu wymyślą sobie inną, nową religię.

Dlatego zachęcam wszystkich KATOLI – do boju!