Ruchajcie się po bożemu!

Wielu ludzi wierzących nie zdaje sobie sprawy z wielu pierdół jakie święci kościoła katolickiego wymyślili na przestrzeni dziejów.

Co więcej. Nie spotkałem się aby kościół kiedykolwiek zrewidował światopogląd swoich doktorów kościoła i odwołał niektóre „z dupy wyjęte” teorie.

Ale jak się okazuje wiara w „chore” dziś i niewyobrażalnie głupie teorie nie tylko jest wskazana, ale nie wiara w nie to grzech i niejednokrotnie ciężki.

Trudno mi dziś pojąć dlaczego ludzie wierzą takim oszołomom jak Rydzyk, czy Natanek, ale jak ktoś kiedyś powiedział – wiara czyni cuda.

Oto jeden z artykułów jaki znalazłem w sieci poświęcony czemuś, co w kościele stanowi temat tabu od zarania dziejów.

„Seks jest straszliwym złem. Wkradł się w życie człowieka, nie tylko do małżeństwa. Józef i Maryja nie uprawiali seksu.

Taka oto teza została postawiona na antenie Radia Maryja. Ale czy tylko tam panuje obsesyjny lęk przed wszystkim, co ma związek z płciowoscią człowieka? I czy tylko radiomaryjni „eksperci” widzą kobietę tylko w roli żywego inkubatora i maszyny sprzątająco-zmywającej?
Niestety nie. Cała katolicka literatura fachowa mająca jakikolwiek związek z seksem nasycona jest absurdalnymi dogmatami rodem ze średniowiecza.
Co gorsza, to nie tylko takie sobie księżowskie obsesje. Jeśli wczytać się dokładnie w rekomendacje katolickich moralistów, można z łatwością dostrzec w ich dziełach próbę zręcznej manipulacji – skłonienia człowieka do całkowitego uzależnienia od Kościoła, wmówienia mu, że bez jego pomocy człowiek popada w grzech – oczywiście katolicki – a tym samym staje się moralnym zerem. Przesłanie jest proste: Kościół jest ci, człowiecze, niezbędny do życia. Cel ten może być naturalnie osiągnięty na rozmaitych płaszczyznach, jednakże najłatwiej zrealizować go własnie w sferze seksu. Kościelni fachowcy od dusz zdają sobie sprawę z tego, że seksualność jest jedną z najsilniejszych potrzeb i że mało kto jest w stanie wyrzec się seksu. Ponadto praktycznie tylko tu można wmówić człowiekowi, że pewne normalne przecież zachowania są niemoralne, dewiacyjne, krótko mówiąc – grzeszne.

Zobaczmy na konkretnych przykładach, jakie „mądrości” serwują w XXI wieku czytelnikom wierni pisarze Kościoła.

O kobiecie

– Kobieta oczekuje, że mężczyzna będzie pełnił swoją naturalną rolę, to znaczy, że będzie przewodnikiem w związku.
– Kobieta pragnie, by mężczyzna wziął ster w swoje ręce i poprowadził ją w swojej mądrości przez skomplikowane ścieżki życia.
– Kobieta, której mężczyzna pozwala o wszystkim decydować, jest w głębi duszy sfrustrowana i podenerwowana.
Każda katoliczka powinna codziennie odpowiadać sobie na pytania:
– Czy troszczę się o skromność swego stroju tak w domu, jak i na zewnątrz?
– Czy unikam robienia zakupów w niedziele i święta, co przyczynia się do zmuszania innych do pracy w dni świąteczne?
– Czy staram się czerpać przykład codziennego życia z Matki Bożej, najpiękniejszej z kobiet?
– Czy pomagam mojemu mężowi naprawiać popełnione przez niego błędy?
– Czy nie poszukuję doznań seksualnych w samotności?
– Kiedy pojawią się problemy moralne, czy konsultuję się z odpowiednim księdzem, czy też z jakąkolwiek osobą, nie zważając na jej kompetencje?”

Autor przyjmuje tu za rzecz oczywistą, że to kobieta robi zakupy. Sugeruje też, że „nieskromność stroju” mężczyzn nie dotyczy. Kobieta ma być posłuszną mężczyźnie. Takie podejście nie różni się praktycznie od tego, które prezentowali ojcowie Kościoła, dla przykładu:

„Kobiety są błędem natury (…) z tym ich nadmiarem wilgoci i temperaturą ciałaświadczącą o cielesnym i duchowymupośledzeniu (…) są rodzajem kalekiego,chybionego, nieudanego mężczyzny.”

Św. Tomasz z Akwinu

„Kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga”.

Św. Ambroży

„Kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie”.

św. Augustyn z Hippony

O masturbacji

Masturbacja wskazuje na skoncentrowanie się na samym sobie w pewnego rodzaju samozadowoleniu. To tak, jakby dążyć do przyjemności, patrząc na siebie w lustrze i (…) może skutkować rzeczywistym zaburzeniem osobowości. Tak więc masturbacja to problem przede wszystkim wewnętrzny i dlatego bardziej niż opinia lekarza przydatna może być rozmowa z księdzem.

Znany motyw: masturbacja jest złem, musisz z nią walczyć, sam(a) nie dasz rady. Szukaj pomocy w Kościele.

O homoseksualizmie

Jest raczej regułą, niż wyjątkiem, że Kościół rzymskokatolicki głosi nauki całkowicie sprzeczne z tym, co twierdzi nauka. Mamy tu kolejny przykład:

Homoseksualizm jest po prostu zaburzeniem psychicznym (z którego się można również wyleczyć); często jest to konsekwencja specyficznych warunków społecznych czy osobistych trudnych historii.

Aby rozwiać wszelkie wątpliwości i uprzedzić pytania na temat bezżenności duchownych, autorzy wyjaśniają:

„Kim jest ksiądz albo zakonnik czy zakonnica:
Ale jak wcałym tym zamieszaniu kategorii seksualnych, od gejów do transseksualistów, określić tych, którzy decydują się nie wchodzić w związek małżeński i poświęcają swoje życie innym ludziom, tak jak księża oraz zakonnicy i zakonnice? Dlaczego nie zakładają rodziny? Prawdę mówiąc, również oni zakładają rodzinę. Rodzinę dosyć szczególną, rodzinę złożoną z wielu przybranych dzieci (…)”.

O małżeństwie

Święty Augustyn sformułował pojęcie grzechu przeciw naturze. Grzech ten obejmował: stosunki seksualne niemające na celu poczęcia, antykoncepcję, kontakty analne, oralne, dewiacje, masturbację, homoseksualizm, stosunek przerywany (…). Podkreślał ważność celibatu i dziewictwa.

W małżeństwie grzechem jest:

– nie czytać żadnych książek katolickich o małżeństwie
– nie dbać o emblematy religijne w mieszkaniu
– zapominać, że małżeństwo ma być jedną z dróg uświęcania się, a rodzina nasieniarnią miłości do Boga, do ludzi i do Ojczyzny
– lekceważyć ubezpieczającą i ubogacającą rolę «wspólnoty rodzin», «Rodziny Rodzin» (grupy nieformalne małżeństw chrześcijańskich).

W pożyciu małżeńskim grzechem jest:

– wyznawać i uprawiać autonomię seksu
– nie szukać rady duszpasterstwa w sprawach moralnie wątpliwych
– stawać się źródłem pokus moralnie wątpliwych
– grozić rozwodem i podejmować kroki ku rozwodowi

W rodzicielstwie grzechem jest:

– bez bardzo ważnych powodów wykluczać rodzicielstwo
– bez ważnych racji zwlekać z rodzeniem dzieci
– bez ważnych racji ograniczać do minimum ilość dzieci (1–2)
– nieodpowiedzialnie, bez ważnych powodów pozostawać przy jednym dziecku;
– źle wyrażać się o rodzinach wielodzietnych
– podejmować akty małżeńskie w stanie nietrzeźwym
– nie znać i jedynie nie stosować etycznych sposobów regulacji poczęć (wstrzemięźliwość okresowa – metoda termiczna)
– nosić w sobie i rozsiewać wokół uprzedzenia do tych metod
– nie akceptować z radością nawet dziecka «niechcianego»
– stosować w pożyciu nieetyczne środki regulacji poczęć (antykoncepcję mechaniczną, farmakologiczną, pigułki)
– dopuszczać zamiar zniszczenia poczętego dziecka
– aprobować i pochwalać takie zbrodnie
– w decyzjach pozytywnych i negatywnych (grzechem jest) kierować się wskazaniami i radami lekarza – a nie liczyć się z etyką katolicką.
– w sytuacjach moralnie wątpliwych omijać duszpasterza i katolicką Poradnię Rodzinną

W wychowaniu dzieci i siebie grzechem jest:

– zaniedbywać wprowadzenie dziecka od lat najwcześniejszych w życie religijne (modlitwa, opowiadania religijne, kościół, katecheza)
– niedostatecznie podkreślać słowem i czynem, że Bóg i religia – to naprawdę najwyższe wartości
– nie posiadać w bibliotece i nie czytać żadnych książek ani czasopism religijnych
– zaniedbywać wypełnianie treściami religijnymi niedziel i świąt (poza Mszą św. – lektura Pisma św., nieszpory…)
– niedostatecznie ukazywać i wyjaśniać sens, wagę i religijne odniesienia (Niepokalana!) czystości przedmałżeńskiej i małżeńskiej
– pozwalać dzieciom na wyzbywanie się cnoty skromności i wstydliwości, które stoją na straży czystości (choćby nawet przez chodzenie po mieszkaniu w strojach nocnych i kąpielowych)
– nie podejmować rozmów na temat powołania do kapłaństwa i zakonu.

Walka toczona jest na wszystkich możliwych frontach. Wiele szkód wyrządzają katecheci, dokonując swoistego prania mózgów – w dodatku w szkole publicznej, finansowanej przez wszystkich obywateli – tych najbardziej na wpływy podatnych – dzieci. Na przykład pewna katechetka w jednym z białostockich liceów pouczała młodzież tymi słowy: „Żona powinna oddawać się mężowi w ciszy i z pokorą, a każda kobieta, która czerpie przyjemność z seksu, będzie się smażyć w piekle”. Twierdziła też, że zgwałcone dziewczyny same sobie są winne, a rodzina niepełna, czyli z jednym tylko rodzicem, to rodzina patologiczna. Młodzież w pewnym krakowskim liceum dowiedziała się na lekcji religii, że wszyscy zajmujący się onanizmem pójdą z całą pewnością do piekła. O ile naturalnie nie poszukają pomocy u księdza.”

Ciekawe ilu jest w takim razie prawdziwych katolików, którzy w całości są oddani powyższemu patologicznemu uwielbieniu dla Jezusa?

Źródło:
http://kosciol-kat.ucoz.ru/publ/archiwum/seks_po_katolicku/4-1-0-239

Łykając Napletek Jezusa…

…gdy zastanawiała się gdzie się ów napletek podział, poczuła na języku kawałek skórki, pełen ogromnej słodyczy. Połknęła go…

Żyjąca na przełomie XVII i XVIII wieku pewna zakonnica z Wiednia Agnes Blannbekin miała objawienie. Ojciec Pez, benedyktyn tak opisuje jej przeżycia:

,,Zawsze na święto obrzezania serdecznie i z głębi serca opłakiwała utratę krwi, na którą zgodził się Chrystus już tak wcześnie i u progu dzieciństwa” i zgubiona skórkę z penisa Pana. I pewnego razu podczas takiego święta tuż przed komunią, gdy zastanawiała się gdzie się ów napletek podział, poczuła na języku kawałek skórki, pełen ogromnej słodyczy. Połknęła go. Napletek jednak pojawił się znowu. Jeszcze raz go połknęła. I tak ‘zabawa’ trwała podobno ze 100 razy.

Jedną ze śmieszniejszych świętości kościelnych jest kult napletka Jezusa Chrystusa, którego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r. trzynaście miejsc. Oczywiście każdy posiadał autentyk. Do napletka Jezusa pielgrzymował nawet papież.

Istota tego kultu ma swoje źródła znacznie wcześniejsze, sięgające kultów fetyszystycznych i praktykowana była w większości religii. Grecy szczycili się gliną, z której Prometeusz ulepił pierwszego człowieka, przechowywano i czczono lirę Orfeusza, który nie istniał i wiele innych. Niemniej jednak do kultu tego Kościół wniósł swoiste cechy – nade wszystko handel na olbrzymią skalę, i co było tego efektem – rozdęcie do monstrualnych rozmiarów i różnorodności. Było to jak najsprzeczniejsze z charakterem chrześcijaństwa, który wyłania się z Biblii, gdzie Jezus mówi, że już nie będzie się Boga czcić inaczej jak tylko w duchu i w prawdzie, jednak tym przejmowano się najmniej.

Obok handlu odpustami, sprzedaż tzw. relikwii, urasta do rangi pomnika ludzkiej głupoty z jednej strony, a bezgranicznej pazerności i obłudy – z drugiej. Dla protestantów był to haniebny targ, dla „biznesmenów” duchownych – bazar cudowności i świętości. Dziś jawi się jako żywy dowód tego, że ludzka głupota nie ma bynajmniej żadnych granic.

Najwięcej świętych części różnych zmarłych pojawia się w średniowieczu. Odnajdują się nagle takie święte eksponaty jak szczeble drabiny jakubowej, kawałki ramy okiennej, w której archanioł Gabriel zwiastował Marii Pannie, fragmenty stołu i obrusu z ostatniej wieczerzy, a także palec Ducha Świętego.

Prawdziwym ewenementem okazów były schody po których stąpał Jezus, idąc na spotkanie z Piłatem, czy domek, w którym mieszkała Matka Boska, Werona szczyci się relikwiami osiołka na którym Jezus dokonał wjazdu do Jerozolimy. Klasztor Gräfrath pod Kolonią posiadał nawet ususzone ekskrementy tegoż zwierzęcia.

Najważniejsze jak wiadomo jest wszystko to, co pozostało po Jezusie, jak np. pieluchy, sianko z betlejemskiej stajenki, a nawet jego pot. W wielu kościołach znajduje się niezliczona ilości odłamków krzyża, a gwoździe, którymi przybito do niego Chrystusa są podobno w 30 kościołach. 150 kościołów posiada ciernie z korony którą włożono Jezusowi na krzyżu.

Takich kuriozalnych świętych relikwii jest o wiele więcej. W zbiorach kościoła kat. są anielskie pióra i mleko Matki Boskiej. No i oczywiście święty napletek Jezusa Chrystusa.

Człowiek dzisiejszy patrzy na to wszystko z politowaniem i oburzeniem, jednak współczesny handlowiec czy kramarz musi z podziwem oceniać dawne wyczyny duchowieństwa. W żadnej innej dziedzinie żaden producent czy sprzedawca nie odnotował takich sukcesów w ogłupianiu klientów! Nigdy jeszcze nie rozprowadzono tyle bezwartościowego produktu za tak wielkie pieniądze. Nie było rzeczy i mrzonki, na której nie można byłoby w ten sposób zarobić. Zwykła grudka ziemi mogła zostać grudką ziemi na „której Maryja poczęła bez zmazy”, a flakonik – ‘flakonikiem z egipskimi ciemnościami’…

W Dekameronie G. Boccaccio mnich opowiada wiernym o tych najbardziej wyszukanych relikwiach:

„palec Świętego Ducha, nietknięty całkiem, dalej kędzior Serafina, który to anioł świętemu Franciszkowi się objawił, paznokieć Cherubina, jedno z żeber Słowa „Stało się”, kilka strzępów z szaty świętej Wiary, parę promieni z gwiazdy, która trzech Magów do Betlejem prowadziła, czarę z potem, wylanym przez św. Michała w czasie walki jego z szatanem, szczęki śmierci, która zmogła Łazarza, i siła innych jeszcze świętości (…) darował mi jeden z zębów krzyża świętego, a dalej w małym słoiku zamknione dźwięki dzwonów Salomona.

Zysk czerpano z tego na dwa sposoby – publiczne okazywanie i możliwość ucałowania czy dotknięcia za opłatą (najczęściej podczas mszy) oraz handel obnośny, coś na kształt dzisiejszej akwizycji.

Z całą pewnością żaden inny duchowny nie czytał z taką pieczołowitością ewangelii jak ci, którzy handlowali ‘relikwiami Jezusowymi’.

W IV w. żona cesarza Konstantyna odkryła krzyż na którym zginął Zbawiciel trzysta lat wcześniej. Później zdobyto jeszcze jego krew, która przelana została w czasie kaźni krzyżowej. Werona szczyci się relikwiami osiołka na którym Jezus dokonał wjazdu do Jerozolimy. Klasztor Gräfrath pod Kolonią posiadał nawet ususzone ekskrementy tegoż zwierzęcia.

W roku 333 chrześcijanie z Jerozolimy zlokalizowali słup przy którym biczowano Jezusa, kamień przy którym Judasz zdradził swego Mistrza, palmę, którą pozbawiono gałązek, kiedy Jezus wjeżdżał na ośle do Jerozolimy, włócznię, którą przebito mu bok, gąbkę, którą zwilżano mu usta na krzyżu, koronę cierniową, kilka całunów, w które był owinięty po śmierci, kawałek żłóbka w którym leżał i in. Do dziś kościoły Europy przechowują 32 gwoździe, którymi Jezus miał być przybity do krzyża, piętnaście świętych włóczni, którymi przebito mu bok, sześć świętych gąbek i jeszcze więcej świętych szat .

Wiara czyni cuda.

Źródła:

http://interia360.pl/artykul/koncerty-choru-leeds-liturgical-university-z-wielkiej-brytanii/​komentarze,46361,,37557672

http://www.masterminds.pl/Filozofia,i,Religia.17/Relikwie,Jezusowe.,Kult,napletka.1019.html

http://www.eioba.pl/a/2pls/swiety-napletek

Urażony KATO-lik

Czym jest obraza uczuć religijnych?

Czy człowiek, który piergnął w stronę krzyża obraził uczucia religijne chrześcijan?

A mąż katolik napieprzający brutalnie żonę w obecności powieszonego krzyża również dopuścił się obrazy uczuć religijnych?

A ksiądz pedofil wykorzystujący dzieci nie obraził uczuć religijnych?

A Ojciec Dyrektor i Natanek wypowiadając się publicznie na temat antysemityzmu nie obrazili uczuć religijnych innych współwiernych?

Możemy mnożyć te idiotyczne pytania, lecz tak naprawdę wszystko zależy od tego jak wielkiego zajoba mamy na punkcie religii i co chcemy poprzez Sądy udowodnić.

Jakaż to musi być słaba religia, która poklasku i prawdy szuka w Sądach? Zawsze myślałem, że prawda się sama obroni a głupcy nierozumiejący istoty idei pozostaną głupcami.

Niestety tak nie jest.

Co bardziej nawiedzeni katolicy, szukający wrażeń niczym ksiądz pedofil w chłopięcym internacie robią wszystko by uzewnętrznić swoją wiarę poprzez szukanie wszystkich tych co chociażby krzywo się spojrzą w kierunku żyda Jezusa.

Co zrobić z księdzem obrażającym uczucia religijne innych katolików?

Zapewne trudno by było znaleźć w polskich Sądach takie sprawy, gdyż byłby to istny paradoks.

Weźmy kilka przykładów — dowodów uczuciowości Polaków:

w 2001 r. przeciwko projekcji filmu Dogma krzyk podniosło wiele organizacji religijnych (katolickich), doszło do tego, że tylko w krakowskiej prokuraturze ponad tysiąc głupców złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa obrazy ich uczuć religijnych. Dlaczego głupców? Otóż w wyniku przesłuchań stwierdzono, że spośród nich jedynie …12 osób film obejrzało! Jak można się obrazić bez kontaktu z tym — to nielicha zagadka. Tzn. nie tak do końca — wskazuje ona bowiem rzeczywiste pobudki, które są przyczyną podobnych skarg. Biegli stwierdzili jednoznacznie, że film nie może być uznany za obraźliwy, gdyż podany był w formie żartu, bez odniesień do rzeczywistych obiektów kultu.

O czym z pewnością mogliby się dowiedzieć obrażeni, gdyby widzieli to co miało ich obrazić, gdyż twórcy przed projekcją zastrzegali: „Nie bierzcie tego filmu serio i pamiętajcie, Bóg też ma poczucie humoru. Inaczej nie stworzył by dziobaka”. W efekcie drażliwości katolickich uczuć prokuratura miała mnóstwo bezsensownej pracy (przesłuchania, ekspertyzy).

To co w istocie chcieli osiągnąć obrażalscy, udało się dokonać w Bolesławcu, gdzie Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Akcja Katolicka, Biuro Radia Maryja, a także dyrektorzy miejscowych szkół oprotestowali zamiar wyświetlania tego kontrowersyjnego filmu, dzięki czemu zastąpiono go filmem …Prymas.

Podobnie było w przypadku filmu Ksiądz, kiedy organizowano uliczne modły i manifestacje dewotek pod kinami. Rozmowy dziennikarzy z protestującymi wykazały, że niemal żadna protestująca babcia filmu nie widziała, a mało która wiedziała o czym on jest.

Jeden z numerów Machiny ukazał się z okładką na której było dwóch gejów. I tutaj okazało się, że uczucia religijne doznały szwanku, gdyż trudno było oprzeć się katolikom o jakikolwiek inny paragraf, wtedy Liga Polskich Rodzin zapowiedziała, że poda redakcję Machiny do sądu, gdyż jeden z gejów …miał na szyi krzyżyk (sic!) A jak powszechnie wiadomo, geje to plemię potępione i wyklęte, więc krzyżyk na jego szyi jest dla tego symbolu jawną profanacją, która tak srodze wzburzyła pobożnych polityków. (Zob. Rzeczpospolita, 23 IV 2002, A2)

Mirosław Lewandowski pozwał do sądu właściciela firmy plakatującej Kraków, która rozkleiła plakaty reklamujące film Skandalista Larry Flynt, który na tle kobiecych bioder przedstawiał nagiego mężczyznę z rozkrzyżowanymi rękami. Skarżący uznał, że plakat naruszył jego dobra osobiste, gdyż mężczyzna skojarzył mu się z Jezusem Chrystusem, a kobiece biodra z grzechem. Plakaty wprawdzie zostały szybko unieszkodliwione, gdyż następnej nocy po ich rozklejeniu do dzieła ruszyli obrońcy wiary, z nożami i czarną farbą, tym niemniej zdążyły narazić na poważny szwank niektóre uczucia. Postępowanie karne prokuratura umorzyła, gdyż nie dopatrzyła się w plakacie realizacji znamion art. 196 KK, zaś cywilne postępowanie sądowe zostało przez sąd oddalone. (zob. Rzeczpospolita, 26.02.99)

W styczniu 2001 r. wpłynęło do prokuratury w Warszawie oskarżenie o obrazę uczuć religijnych poprzez eksponowanie plakatu reklamowego Easy Net, przedstawiającego …Świętego Mikołaja goniącego roznegliżowaną dziewczynę. Jak więc widać nawet zwykły folklor o doprawdy nikłych podtekstach religijnych (dziadek w czerwonym kubraku, z siwą brodą i reniferami nie ma nic wspólnego z historycznym świętym – Mikołajem, biskupem Miry), może wywołać obrazę. Obrażony wyjaśnia: „Nie zamierzam dociekać, jakie były intencje autorów obu wymienionych dzieł (…) Stwierdzam tylko, że jestem katolikiem, a wymienione plakaty zraniły moje uczucia religijne, których ochronę gwarantuje Art. 196 KK. Jeżeli prawo chroni przed nadużyciem nawet nazwy własne i znaki towarowe, to co dopiero mówić o bezceremonialnym (a zwłaszcza sugerującym niemoralność) odnoszeniu się do Osób czczonych przez wiarę, którą wyznaje większość narodu” (za: Święty w prokuraturze, Internet Standard, 1 I 2001)

Osławiona wystawa Irreligia, eksponowana w Brukseli przez Wodka Majewskiego na przełomie 2001/2002 r. została również zaatakowana poprzez art. 196 KK, a raczej poprzez chęć jego wykorzystania, podczas kiedy nie było do tego podstaw prawnych – wystawa odbywała się za granicą, organizowana przez prywatną osobę, czyn taki może być ścigany przez polskie prawo, jeśli podlega penalizacji również w miejscu jego popełnienia.

Podobny charakter miała obraza uczuć religijnych pokazem mody prezentowanym w Londynie w roku 2001, na którym modelki miały na sobie stroje z kompozycjami utkanymi motywami religijnymi (Maryja, Jezus). Naszych obraził on, gdyż wszystko stworzył Polak Arkadiusz Weremczuk. A najgorszy w tym wszystkim był …udział św. Ligii z Quo vadis ?, który zmącił katolikom błogi odbiór filmu mającego być balsamem i pokrzepieniem dla wyjaławiającej się polskiej religijności. Posłanka LPR, Zofia Krasicka-Domka, złożyła wówczas na sejmowej trybunie ubolewanie z tego powodu: „…zgłaszamy ubolewanie w związku z występem aktorki Magdaleny Mielcarz, która wystąpiła jako modelka w profanującym symbole religijne pokazie mody w Londynie autorstwa Arkadiusza Weremczuka. U tych, którzy oglądali film „Quo vadis”, budzi zdziwienie fakt, że pani Magdalena Mielcarz, po kreowaniu postaci Ligii, a następnie po spotkaniu w Rzymie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, zdecydowała się wziąć udział jako modelka w skandalicznym londyńskim pokazie.” (Oświadczenie z 21 XI 2001)

17 maja 1999 wojewoda łódzki Michał Kasiński skierował sprawę ‚obrazoburczego’ plakatu Katarzyny Kozyry do Prokuratury Okręgowej. Jego zdaniem publikacja plakatu może stanowić „znieważenie przedmiotu czci religijnej”. Plakaty pt. „Więzy krwi”, przedstawiały nagie kobiety w zestawieniu z krzyżem i półksiężycem. (za: Archidiecezja Łódzka, Wydarzenia)

Senatora Jana Szafrańca obraził „kabaret ukazujący wyskakującego z tabernakulum lewicowego polityka”, który uznał to za: „rodzaj moralnego terroru”. Z podziwem odnotował piękne przykłady w innych krajach: „Inne narody i społeczności religijne potrafią bronić swoich wartości. Kiedy w jednym z krajów pojawiły się w prasie bluźniercze słowa pod adresem proroka islamu, aresztowano pięciu sprawców, dziennikarzy, którym grozi kara śmierci! Można różnie oceniać taką sankcję, ale podziwiam desperację w obronie uznawanych od wieków wartości religijnych”. — Takich mamy senatorów! (Zob. Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca na 3. posiedzeniu Senatu RP, 16 listopada 2001 r.)

Przykładów podobnych jest w naszej codzienności mnóstwo, lecz powyższe dostatecznie chyba ukazują jak trudno jest nie-obrazić polskich katolików czymś co podważa ich system wierzeń. Problem ten swojego czasu dostrzegał również prof. Leszek Kołakowski, pisząc: „…trudno mi — wskutek trwałego zaniku poczucia świętości — ustalić granicę pomiędzy sprawozdaniem z własnego stanowiska a oceną, która mogłaby zostać odczuwana jako coś obraźliwego dla kolegów katolików; chciałbym bardzo uniknąć tej ostatniej możliwości, boję się tylko, że brak mi dostatecznego wyczucia tej granicy, a wiadomo mi z doświadczenia, że nic łatwiejszego niż spowodować bezwiednie, aby w dyskusji rozmówca-katolik uznał, że jego uczucia religijne zostały obrażone”

Źródło”

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,345

Szatan w Kościele…

Niedawno odwiedzałem pewien bank. Miałem do załatwienia parę spraw.

Nic by nie było w tym dziwnego, gdyż powyższą czynność miliony Polaków wykonują pewnie codziennie, gdyby nie fakt, że pracownik banku popełnił gafę i nie poinformował mnie o pewnych opłatach wynikających z posiadanej przeze mnie usługi.

W sumie to nic się nie stało, gdyż złożyłem reklamację, którą to ten pracownik przyjął a później zaimplementował do systemu bankowego.

Ową reklamację zaadresowałem do Banku jako instytucji a nie do pracownika Banku (personalnie). W sumie to nie ma w tym nic dziwnego, gdyż wychodząc z Banku, z Poczty, z Firmy możemy powiedzieć iż właśnie tam informacji udzieliła nam „Firma” a nie Jan Kowalski pracujący w tej firmie. Firma to ludzie i obraz firmy zależy właśnie od osób tam pracujących. Jeśli ktoś mnie oszuka, powiem wtedy, że to ta „Firma” oszukuje a nie będę wnikać personalnie kto fizycznie się tego czynu dopuścił.

Zupełnie podobnie można interpretować według mnie sytuację przestępstw seksualnych dokonywanych przez księży Kościoła Katolickiego. Jeśli jakieś małe dziecko zgwałci ksiądz, wówczas mogę powiedzieć, że to Kościół to dziecko skrzywdził, bez wnikania personalnie kto był sprawcą.

Jeśli ksiądz molestuje dzieci lub nastolatki (chłopców i dziewczynki) to dla mnie jasne jest, że tych przestępstw dopuszcza się Kościół Katolicki, bez wnikania personalnie kto był sprawcą.

W jednej z gazet możemy przeczytać: 36-letni ksiądz Jacek S. z podwarszawskiego Legionowa zrobił dziecko 17-letniej chórzystce. Gdy mu to wyznała dał jej pieniądze i kazał usunąć ciążę – informuje „Super Express”.

14-letnia Kasia (imię zmienione), gdy zgłosiła się do chóru kościelnego przy parafii Św. Józefa Oblubieńca NMP, od razu wpadła w oko młodemu księdzu. Jacek S. zawrócił w głowie młodej dziewczynie – opisuje”Super Express” . Zaczął się romans.

Gdy dziewczyna miała 17 lat zaszła w ciążę. Od razu powiedziała o tym ukochanemu księdzu. A ten dał jej pieniądze i kazał usunąć ciążę. Zakochana Kasia zrobiła jak jej kazał. Chciała zatrzymać przy sobie księdza – kochanka. Ale on już jej nie chciał. Miał inną.

Rozumiem, że dla katolików ksiądz jest wyznacznikiem cnót, prawdy i słowa bożego, lecz wydaje mi się, iż takie osoby jak Ojciec Dyrektor, czy Ksiądz Natanek robią kościołowi więcej krzywdy niż pożytku.

Ks. Natanek mimo suspensy nie zaprzestał swojej działalności, w Grzechyni odprawiał msze, na które przyjeżdżały tłumy. A kardynała Dziwisza nazywał masonem.

Biskupi zaapelowali do wiernych, żeby „nie korzystali z posługi duszpasterskiej ks. Natanka, nie kierowali się jego nauką, nie wierzyli w jego bezpodstawne zapewnienia o jej zgodności z nauczaniem papieży i biskupów oraz nie przystępowali do tworzonych przez niego grup”. I ostrzegli: „Osoby współpracujące z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem przyczyniają się do rozłamu wspólnoty wierzących. Współdziałając w niszczeniu jedności Kościoła, popełniają grzech, z którego mają obowiązek oczyścić się w sakramencie pokuty”.

Jak widać Ksiądz Natanek ma Boga w dupie.

Radio Maryja wzięło czynny udział w kampanii wyborczej. Nie trzeba dodawać, ze było to całkiem sprzeczne z pozycja polskiego Episkopatu, stojącego na stanowisku (zresztą, zgodnie z zaleceniem papieskim), ze zadaniem Kościoła i jedyna forma jego zaangażowania się w Zycie publiczne jest moralna ocena zjawisk i czynową, kształtowanie sumień i uczenie etyki chrześcijańskiej. Tymczasem rozgłośnia w kampanii przedwyborczej propagowała „swoich” na całego – co może być zrozumiale… – ale prowadząc przy tym brzydka, i na pewno niechrześcijańską kampanie przeciw tym, którzy do „swoich” nie należeli. Wśród argumentów przeciwko konkretnym kandydatom znalazcy się – o wstydzie…! – informacje o jakoby żydowskim pochodzeniu niektórych kandydatów, traktując w ten sposób miedzy innymi Hannę Gronkiewicz Waltz i dodając kłamliwą informacje, jakoby nie miała ona ślubu kościelnego… Tym samym Radio Maryja stało się przekaźnikiem pomówień, półprawd i przeróżnych niesprawdzonych oskarżeń. Ale na tym nie koniec…..

Posłowie, którzy opowiedzieli się za liberalizacja ustawy antyaborcyjnej dostali natychmiast taki komentarza od ojca dyrektora: „…Mają jakiś piekielny plan przeciwko Polsce; powinni być goleni normalnie jak prostytutki, które zgrzeszyły z Niemcami; to je golono, a tych powinno się napiętnować, bo to są zdrajcy narodu…”

Jak widać miłość do bliźniego Ojca Dyrektora jest porażająca.

Zastanawiam się, kiedy wreszcie Polska stanie się Państwem świeckim, wyzwolonym spod wpływów organizacji, która na przestrzeni dziejów terroryzowała, zabijała, karała, kradła, dopuszczała się i dopuszcza nadal przestępstw o różnym charakterze.

Kościół wymyślony przez człowieka na bazie nauk Jezusa zabił całą świętość tej wiary pozostawiając nam takich Szatanów jak Rydzyk, czy Natanek. I to właśnie jest najlepszy dowód na to, że nie wiarę tworzy Jezus a ludzie, którzy słuchają innych ludzi…

Źródła:

http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,91152,10978840,Ksiadz_zrobil_dziecko_17_latce_i_kazal_usunac_ciaze.html

http://wyborcza.pl/1,75248,10976297,Ks__Natanek_zawieszony_przez_Episkopat.html

Kościół Katolicki – Organizacja Przestępcza…

Kościół Katolicki jest bez wątpienia największą terrorystyczną organizacją przestępczą o zasięgu międzynarodowym. Jest wiele faktów wskazujących na powyższe stwierdzenie, lecz cokolwiek bym tu nie przytoczył ludzie wierzący i tak w to nie uwierzą.

Dlatego proponuję osobom wierzącym, aby nikt nie poczuł się urażony o zaprzestanie czytania tego tekstu co zaoszczędzi wielu katolikom nerwów oraz zgłoszenia mojego tekstu do usunięcia.

Kościół Katolicki od początku swego Panowania sukcesywnie eksterminował ludzkość czyniąc na świecie więcej zła i przemocy niż jakakolwiek inna religia.

Możemy nawet zadać sobie pytanie ile w dzisiejszej wierze jest czystej nauki Jezusa a ile jest nauki wymyślonej przez człowieka?

Jakoś trudno mi jest odnaleźć w Nowym Testamencie informacje o ustanowieniu przez Jezusa spowiedzi, opłat za sakramenty, czy rozwody kościelne. Wszystko to wymyślił człowiek dla innych ludzi spaczając prawdziwe przesłanie nauk Jezusa.

Obecnie wiarę katolicką w moim subiektywnym odczuciu łączy jedynie postać Jezusa, gdyż wszystko czego nauczał zostało „wywrócone” do góry nogami.

Zapewne Jezus nie chciałby śmierci żadnego „ze swoich dzieci”, lecz Święta Inkwizycja stanowiła inaczej.

Możemy przytoczyć tu wielkiego myśliciela Giordano Bruno.

Giordano Bruno nie uląkł się przemocy kościoła katolickiego, ani strachu towarzyszącego ludziom skazanym na śmierć przez spalenie na stosie. Do końca swego żywota trwał przy swoich ideach i nie wyrzekł się ich nawet, kiedy płomienie zajęły jego ciało na stosie.

Wielki myśliciel i wielki bohater, nie uląkł się sądu kościelnej inkwizycji. Kiedy go skazywano na stos, wyrzekł te słowa, „wy bardziej boicie się ogłaszając ten wyrok, niż ja, słuchając go”. Do ostatniego tchu oskarżał kler katolicki o ludobójstwo. Jego poświęcenie i męczeńska śmierć nigdy przez biskupów, ani przez księży katolickich nie została zrehabilitowana. Kler nigdy nie przeprosił za morderstwa niewinnych ludzi, ani nigdy nie poniósł odpowiedzialności za te czyny. Najsłynniejszy plac w Rzymie, na którym wznoszono stosy dla opornych i przeciwników kleru, a także dla światłych ludzi, którzy nie wyrzekli się swoich odkryć, ogłaszając je wszystkim, do dzisiaj jest placem niechlubnej działalności kościoła. Jest to plac Campo di Fiori. Plac, na którym tysiące ludzi poniosło śmierć męczeńską ku uciesze i pysze katolickich duchownych.

Wydawałoby się, iż przestępstwa kościoła skończyły się z chwilą przeminięcia średniowiecza, lecz nie ma nic bardziej złudnego. Dzisiejszy terror kościoła doprowadził do postanowienia Papieżowi Benedyktowi XVI zarzutów przed Trybunałem w Hadze.

Doniesienie o popełnieniu przestępstwa dotyczy trzech ogólnoświatowych zbrodni przeciwko ludzkości, które dotąd nie były zaskarżone tylko dlatego, że wyszły one z instytucji, na której czele stoją „najwięksi dygnitarze”, którzy wydają się stać ponad wszelkimi czynami karalnymi. Tradycyjna służalczość wobec dostojników Kościoła zabiła wszelkie poczucie praworządności.

Gdyby jakaś nowa grupa religijna, za pomocą zmasowanego psychicznego nacisku zmuszała swoich członków do tego, aby włączali do tej grupy noworodki, żeby one przez całe życie finansowały grupę i we wszystkim stosowały się do jej poleceń, nazwano by ją „sektą”. Państwo prawdopodobnie rozwiązałoby taką grupę, a „przywódców sekty” oskarżyło o szantaż i wykorzystanie. Szczególnie, jeśli taka grupa nie tolerowałaby wystąpienia z niej i groziła za to najcięższych karami i z tego powodu wyrządzała swoim członkom ciężkie szkody duchowe i ograniczała ich wolność osobistego rozwoju.

Czy może być inaczej tylko dlatego, że chodzi o organizację, która tak właśnie się zachowuje nie tylko wobec pojedynczych jednostek, ale powszechnie na świecie, a nazywa się Kościołem rzymskokatolickim; która nieustannie mówi o wolności religijnej, a jednocześnie chwyta za gardła wierzących inaczej jako „wyznawców sekty”? Nie, nie może być inaczej tylko dlatego, że do tego się już przyzwyczajono. Ale od 1.7.2002 takie przyzwyczajenie nie jest już dozwolone. W tym dniu zaczął obowiązywać statut Międzynarodowego Trybunału Karnego, który karze zbrodnie przeciwko ludzkości.

Jeśli sekta tego – opisanego wyżej – rodzaju byłaby rozpowszechniona w dzisiejszej Afryce i zabraniała swoim członkom używania prezerwatyw pod groźbą ciężkich kar, to wszczęto by wobec przywódców takiej sekty postępowanie karne pod zarzutem spowodowania rozpowszechniania AIDS i wirusa HIV i doprowadzenia do przypadków śmiertelnych. Czy może być inaczej tylko dlatego, że ta sekta nazywa się „Kościołem” a jej zwierzchnik uzurpuje sobie nieomylność?

Jeśli w rozpowszechnionej na całym świecie przymusowej sekcie, setki tysięcy dzieci byłyby wykorzystywane seksualnie i zbrodnie te na polecenie przywódcy sekty byłyby tuszowane i wyjęte spod ścigania karnego, to takiej kryminalnej organizacji i jej przywódcom wytoczono by proces karny. Czy może być inaczej tylko dlatego, że ta organizacja nazywa się „Kościołem” a polecenie przemilczania tych przestępstw nie wyszło od bosa mafii, lecz zostało wydane przez papieża? Nie, to nie jest inaczej, to jest tylko wielusetletnie przyzwyczajenie do pedofilskiego kapłaństwa i władzy ich najwyższego kapłana. Od kiedy zbrodnie przeciw ludzkości podlegają karze udawanie, że się tego nie widzi nie jest już dopuszczalne.

W dokumencie opisano trzy przestępstwa przeciwko ludzkości, za które dr Joseph Ratzinger, jako były kardynał, a obecnie papież jest odpowiedzialny karnie.

1. Utrzymywanie i kierowanie ogólnoświatowym totalitarnym, przymusowym reżimem, który uciska swoich członków za pomocą gróźb budzących strach i szkodzących zdrowiu.

2. Utrzymywanie siejącego śmierć zakazu używania prezerwatyw także wtedy, kiedy istnieje zagrożenie zakażeniem HIV/AIDS.

3. Utworzenie i utrzymywanie ogólnoświatowego systemu tuszowania i ułatwiania przestępstw seksualnych przez księży katolickich, co jest pożywką dla coraz to nowych przestępstw.

Totalitarny przymusowy reżim

Kościół rzymsko-katolicki werbuje swoich członków poprzez akt przymusowego chrztu bezwolnych niemowląt, o czym stanowi kanon 96 prawa kanonicznego: „Przez chrzest człowiek zostaje włączony do Kościoła Chrystusowego…”

Katolickim rodzicom każe się wierzyć, że ich nowonarodzone dziecko jest obciążone grzechem pierworodnym, z którego może je uwolnić tylko chrzest.

Kanon 867 § 1 nakłada na rodziców obowiązek ochrzczenia dziecka w ciągu pierwszych tygodni. Tuż po urodzeniu, a nawet przedtem muszą się oni zgłosić do swojego proboszcza.

Jeśli dziecku grozi śmierć, to zgodnie z kanonem 868 § 2 C.I.C można ochrzcić dziecko nawet wbrew woli jego niekatolickich rodziców.

Katechizm katolicki (Tz 1269): „Stając się członkiem Kościoła, ochrzczony nie należy już do siebie samego, lecz do tego, który za nas umarł i zmartwychwstał. Dlatego musi się on podporządkować innym, im służyć i słuchać przełożonych Kościoła, im się podporządkować, ich uznawać i szanować”.

Wcielenie nowoochrzczonego do Kościoła katolickiego jest nieodwołalne i dlatego Kościół wzbrania się przed wykreśleniem apostatów w rejestrów kościelnych. Wystąpienie z Kościoła jest zagrożone wiecznym piekłem.

Terror psychiczny

Członków Kościoła obowiązuje m.in.: „Kto nie uznaje wszystkich ksiąg Pisma Świętego, jak je wprowadził Sobór Trydencki, jako ksiąg kanonicznych, albo kto kłamie, że nie zostały one nadane przez Boga, ten jest wykluczony”. Wykluczeniem określono tu grecko-łaciński termin anathema, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy przekleństwo.

Przeklęty jest więc ten, który nie uznaje za słowo boże kar wymienionych w Starym Testamencie, na przykład[1]:

„Mężczyzna, który obcuje cieleśnie z mężczyzną tak jak z kobietą, popełnia obrzydliwość; obaj poniosą śmierć; krew ich spadnie na nich” (3. Mojż.20.13).

„A jeśli ktoś w zuchwalstwie swoim nie usłucha kapłana, będącego tam na służbie u Pana, Boga twego, lub sędziego, to ten człowiek poniesie śmierć…” (5. Mojż. 17.12).

„Jeśli ktoś ma syna upartego i krnąbrnego, który nie słucha ani głosu swego ojca, ani głosu swojej matki, a choć oni go karcą, on ich nie słucha, to pochwycą go jego ojciec i matka i przyprowadzą do starszych jego miasta. I powiedzą do starszych miasta: Ten nasz syn jest uparty i krnąbrny, nie słucha naszego głosu, żarłok to i pijak. Wtedy wszyscy mężowie tego miasta ukamienują go i poniesie śmierć…” (5. Mojż. 18 — 21).

Takie teksty wydają się, jak z epoki kamiennej, dawno już nieaktualne. Jednak Kościół rzymskokatolicki uważa inaczej. W roku 1965 II Sobór Watykański postanowił, że na podstawie apostolskiej wiary księgi Starego i Nowego Testamentu obowiązują w całości z wszystkimi ich częściami, jako święte i kanoniczne, bo były pisane pod wpływem Ducha Świętego.

Skoro tak jest, to chyba tylko ograniczenia w prawie światowym powstrzymują Kościół od wykonania tych śmiertelnych gróźb, które Stary Testament przygotował dla łamiących przysięgę małżeńską, homoseksualistów, heretyków i nieposłusznych dzieci.

Bóg Starego Testamentu, którego teksty Kościół uznaje jako „prawdziwe słowo Boże” ma także inne żądania.

„Wystrzegaj się, byś nie zawierał przymierza z mieszkańcami ziemi, do której idziesz, by się nie stali dla ciebie pułapką. Przeciwnie, zburzcie ich ołtarze, potłuczcie ich pomniki i wytnijcie ich święte drzewa” (2. Mojż. 34.12 i 13).

Paweł, czczony przez Kościół jako apostoł narodów, idzie jeszcze dalej, kiedy o innowiercach i zwolennikach innych kultów pisze:

„Są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu podłości.. Oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci…” (Do Rzymian, 1.29 – 32).

Jak poważnie traktuje Kościół takie apele, jeśli świat nie przytrzyma go za rękę, dowodzi na przykład nawracanie w Ameryce Łacińskiej. A jeśli jakiś naród przeciwstawi się okrutnemu Bogowi Starego Testamentu, z którym Kościół się identyfikuje, to wtedy

„…pożera narody, które go uciskają, kości ich pogruchocze, strzałami swymi przebija”.

Gdyby współczesny człowiek o zdrowych zmysłach nie wiązał tych słów z Bogiem, to wedle Kościoła to jest „prawdziwe słowo Boże”. A kto myśli inaczej, należy do głosicieli herezji.

W wyniku takiego terroru psychicznego u wielu ludzi, szczególnie u dzieci i młodzieży jest strach przed grzechem, wyrzuty sumienia, hipochondria i cała masa „eklezjogennych nerwic”, które może wywoływać przynależność do Kościoła. Pisał o tym już Karl Jasper (niemiecki psychiatra i filozof).

Zbrodnia przeciw ludzkości

Wywodzący się z Kościoła rzymskokatolickiego przymus wiary, praktykowany wobec przymusowo rekrutowanych i przymusowo utrzymywanych wiernych; wymuszany groźbami niewyobrażalnych mąk piekielnych, jest ciężkim ograniczeniem wolności osobistego rozwoju ludzi i ich duchowej integralności. To, że członkowie Kościoła jeszcze nie załamali się psychicznie, można wyjaśnić tylko tym, że wielu z nich niezbyt serio traktuje kościelne groźby. Ta wewnętrzna emigracja nie zmienia jednak faktu, że jest to nieludzki system, którego celem jest totalne duchowe i umysłowe podporządkowanie członków Kościoła. A wszystko co jest przeciwne wierze musi być – wedle własnych słów Kościoła – z największą stanowczością wytępione.

Jak dosłownie rozumie to Kościół dowodzą krwawe ślady wypraw krzyżowych, inkwizycja i palenie na stosie czarownic. To, że obecnie Kościół swojej słownej przemocy nie realizuje także fizycznie, nie zmienia faktu, że jest to system łamiący prawa człowieka.

Powtarzające się groźby mąk piekielnych obliczone są na to, że ludzie w nie uwierzą i wielu też wierzy. Młodzi ludzie mają poczucie grzechu podczas pierwszych kontaktów seksualnych; małżeństwa boja się stosować środki antykoncepcyjne. Niekatolicy, poślubiając katolików muszą się zobowiązać, że będą wychowywać dzieci w wierze katolickiej. Psychicznie chorzy godzą się na wypędzanie z siebie złych duch&´w przez egzorcystów, rodzice ryzykują przy tym nawet śmierć swojego dziecka. Rodzice dzieci wykorzystanych seksualnie przez księży czują się zobowiązani zbrodnie te przemilczać. Afrykańscy katolicy zarażają się HIV, bo Kościół zabrania im używać prezerwatyw.

Taki kościelny system przymusu istnieje od około 1500 lat. W krajach zachodnich stał się ugruntowaną religią nie na drodze dobrowolnego uznania, lecz przymusowego członkostwa, duchowego ucisku i krwawej przemocy. Wynikiem tego procesu jest powstanie „Kościoła światowego”. Wszelkie przejawy sprzeciwu były tłumione nierzadko z pomocą władzy państwowej, w ramach obowiązującego prawa.

Ale to się zmieniło, kiedy 1.7.2002 wszedł w życie statut Międzynarodowego Trybunału Karnego, a w nim pojawiła się kategoria zbrodni przeciwko ludzkości. Prawo to chroni nie tylko przed mordowaniem, ale też obejmuje takie prawa człowieka, jak ochrona przed dyskryminacją rasową, czy wypędzeniami. Szkodliwy dla zdrowia terror psychiczny, zmuszający do wiary poprzez nieludzkie groźby nie jest już tolerowany, lecz podlega karze.

Kościelny system przymusu wyczerpuje znamiona tego przestępstwa.

Mam nadzieję, że dojdzie do tego procesu i uświadomi on niektórym ślepo oddanym katolikom, że może za ich wiarą nie kryją się nauki Jezusa, lecz Szatana co w sposób celowy i złudny omamił hierarchów kościoła katolickiego powodując tak dalekie spaczenie nauk wielkiego człowieka jakim był Jezus.

Źródła:

http://miziaforum.wordpress.com/2012/01/02/okropny-rok-2012-papiez-zostanie-skazany-i-jest-pozew-watykan-milczy/
http://uparty.blox.pl/2008/03/OFIARY-KOSCIOLA-KATOLICKIEGO.html